Rozdział 3
Leżę na cholernie zimnym stole, chociaż ciało mnie piecze nieziemsko, zaciskam zęby i czekam aż skończą. Moja ekipa, to 3 kolorowe osóbki, płytkie niczym kałuża. Ta ich paplanina doprowadza mnie do szału. Gdy nie mam już włosów na ciele nie licząc tych na głowie i połowy brwi, dostaję szlafrok i przychodzi moja stylistka. Ma na imię Tess, wygląda w miarę normalnie. No może porócz tatuaży na twarzy. Rękach. Nogach. Plecach. I piersiach, które lekko prześwitują przez bluzkę.
-Cześć Melissa! Miło mi cię poznać! Jestem Tess. Bardzo cię tu umęczyli? No nic. Chodź, pójdziemy do garderoby! Mam kilka specjanych rzeczy dla ciebie! Zobaczymy czy coś ci będzie pasować!
Łał, bardzo energiczna, ta moja stylistka.
Wchodzimy do pokoju obok. Rozglądam się. Jest cały czerwony i w około są lustra.
Wchodzimy do pokoju obok. Rozglądam się. Jest cały czerwony i w około są lustra.
-Oj, nie rób takiej goźnej miny, opowiedź mi coś o sobie. -mówi- Dobierzemy coś do twojego charakteru.
Myślę dobrą chwilę, jednak nie wiem co powiedzieć, a ona chyba to zauwarza.
-Nie jesteś zbyt rozmowna. Ani za pogodna.
-To raczej prawda.
-Widziałam cię na dożynkach. Miałaś minę jakbyś chciała ich wszystkich pozabijać. Tak czy siak - zaczyna kiedy staje się jasne, że nic nie powiem - jesteś z czwórki, rybołówstwo. Masz ładne ciało, więc troszkę je odsłonimy.
Myślę dobrą chwilę, jednak nie wiem co powiedzieć, a ona chyba to zauwarza.
-Nie jesteś zbyt rozmowna. Ani za pogodna.
-To raczej prawda.
-Widziałam cię na dożynkach. Miałaś minę jakbyś chciała ich wszystkich pozabijać. Tak czy siak - zaczyna kiedy staje się jasne, że nic nie powiem - jesteś z czwórki, rybołówstwo. Masz ładne ciało, więc troszkę je odsłonimy.
Uśmiecha się po szelmowsku i znika za parawanem. Gdy wraca przynosi coś w czarnym pokrowcu na wieszaku.
-Mam taką cichą nadzieję Tess, że nie będę naga. Nie wiem czy wiesz, jestem trochę nie śmiała..
Śmieje się w odpowiedzi, wręcza mi wieszak i zasówa kotarę.
-No, przebierz się, ty wstydziochu.
Gdy wychodzę, wstępuję na podest i czekam aż Tess zrobi mi makijaż i fryzurę. Gdy odsuwa się, zapiera mi dech w piersiach. Mam na sobie lekką, niebieską sukienkę do połowy uda, która przy każdym ruchu delikatnie faluje, do złudzenia przypominając morskie fale. Talię podkreśla mi pasek ze sztucznych ale bardzo realistycznie wyglądających alg.Włosy mam zakręcone w fale, upięte w luźnego koka z powplątanymi mini muszelkami i złotym brokatem. Na rękach też mam brokatowe zawijasy. Również na powiekach, tylko że niebiesko-złote. Jeej, wyglądam jakbym była baśniową syrenką która przemieniła się w dziewczynę i wyłoniła z morskiej piany. Jednak coś mi tu nie gra...Śmieje się w odpowiedzi, wręcza mi wieszak i zasówa kotarę.
-No, przebierz się, ty wstydziochu.
-Tess, a gdzie buty?
-Nie ma - odpowiada chichocząc.
-Ale jak to..
-Słuchaj. Chcę, żebyś wyglądała olśniewająco, bez butów będzie lepiej, zaufaj mi! A i zapomniałabym! -uderza się dłonią w czoło- Masz. Na głowę zakłada mi wianek z alg, a na szyję sznur pereł. Tak wielkich, że napewno kosztują majątek.
-No to jesteś gotowa. Idziemy! Nie zostało wiele czasu!
Wsiadamy do windy i zjeżdżamy na dół. Podchodzę do rydwanu z numerem 4. Tom już przy nim jest. Wygląda równie olśniewająco co ja. Tyle że jest mniej "ubrokacony". Zamiast spodni, ma coś w rodzaju wystrzępionej szmaty, a na plecach ma zarzuconą świecącą sieć rybacką. Tylko o wiele ładniejszą niż prawdziwa.
Wita mnie uśmiechem i prześlizga się wzrokiem po moim kostiumie. Odruchowo też na siebie spoglądam i dopiero teraz to widzę. Ta sukienka jest prawie przezroczysta! Tylko w kilku strategicznych miejscach jest bardziej kryjąca...
Tom widząc mój wzok, udaje że podziwia podłogę. Już mam się odwrócić i "coś" zakomunikować mojej cudownej stylistce ale zauważam, że nie ma jej. Ekstra. Poczekam do obiadu.
Słyszę gong. To znak, że pora wejść na rydwany. Tom podaje mi rękę, a ja ją ignoruję i sama wdrapuję się na pojazd. Przytrzymując sukienkę na tyle wysoko, że Tom znów interesuje się wyłącznie podłogą. Satysfakcja rozprowadza mi się falą po ciele. Czuję lekki stres. Z drugiej strony ciekawi mnie to, co tam jest. Gdy wyjeżdżamy, coś oślepia mnie i robi mi się ciemno przed oczami. Upadłabym, gdyby nie silne ręce Toma które w porę mnie podtrzymały. Patrzy na mnie pytająco. Kiwam głową. Łapie mnie pewniej w tali, bardziej ochronnie niż ostentacyjnie. Opieram głowę o jego ramię bo dalej kręci mi się w głowie. Kątem oka widzę siebie na wielkich ekranach. Razem wyglądamy jak para królewska. Zastanawiam się jakie będą tego konsekwencje.
Tuż po ceremonii, zsiadamy z rydwanu zauważam naszego mentora. Finnick Odair. Nie mogę zebrać myśli.
Legenda. Gwiazda. Idol. Zwyciezca. Mentor.
Jest przystojny. Bardzo. Ale tak, że aż mnie onieśmiela. Gdy podchodzi, robi mi się gorąco.
- Hej, jestem Finnick Odair. -Tomowi podaje rękę, a mnie całuje w dłoń. Czuję, że się czerwienię, jak patrzy mi w oczy zbliżając usta do mojej dłoni.- Melissa, Tom, chodzie ze mną. Pokaże wam nasze piętro. Wyjeżdżamy windą na górę. Gdy wszyscy stoimy w wielkim pokoju z telewizorem, stołem, krzesłami, kanapami oraz kominkiem, kiedy dochodzę do wniosku, że jesteśmy w pokoju dziennym, Finnick mówi.
-Tutaj jest jadalnia oraz pokój dzienny. Idźcie do siebie i doprowadźcie się do pożądku. Podobnie jak Tom wcześniej, błądzi wzrokiem po moim ciele. Hmm... Najdziwniejsze, mi to w ogóle nie przekadza. Zaprowadzona przez ciemną awoksę do mojego pokoju, już przy wejściu zrzucam sukienkę i kieruję się pod prysznic. Kiedy ostatni płatek brokatu trafia do odpływu, eksperymentuję z różnymi programami prysznica. W efekcie pachnę malinami, a moje włosy jagodami. Uwielbiam te owoce. Osuszam się ręcznikiem i postanawiam poszukać stroju w szafie. Ubieram się w jakąś luźną bluzkę i wybieram lekko obcisłe dżinsy. Zmęczona całym dniem idę wreszcie coś zjeść.
Umieram z głodu.
------------------------------------------------------------------
Przepraszam was skarby że tak długo.. ale sami ozumiecie szkoła :// no i jeszcze weny nie miałam ostatnio.. ale tada oto moje małe cudeńko :D
Jeśli macie pytania to piszcie.
A i jeszcze jedno. O co chodzi z Finnickiem? Otóż, to moja wersja gdzie nie ma Annie na świecie. Sory.. Ale to moja historia i Annie nigdy nie powstała. Tak. To tyle w temacie. xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz