Rozdział 2
Tom wpatruje się we mnie uważnie.
- To co, nie zaprosisz mnie do środka?
- Jasne, wchodź.
Wchodzę i siadam na łóżku. Dalej patrzy na mnie z lekkim niepokojem.
- Myślę, że nie powinniśmy się bawić w podchody. Przejdź do sedna, Mel. - mówi Tom.
- Tak to dobry pomysł. - chwila milczenia- ale się porobiło, nie? I ja wiem co zamierzasz Tom. Nie chcę, byś starał mnie ochronić. Możemy być w sojuszu.
Dalej milczy.
-Pamiętasz jak się rozstaliśmy? Nie chciałam tego. Byliśmy przyjaciółmi ale ty chciałeś czegoś więcej. A ja... - głos mi się łamie- nie czuję tego tak jak ty. Przepraszam. Przepraszam za tamto i za teraz. Nie powinnam tu w ogóle przychodzić.
Już mam wyjść, gdy on znowu sadza mnie na łóżku. Klęka naprzeciwko mnie. Ma bardzo smutne oczy.
-Teraz ty mnie posłuchaj. - bierze mnie za ręce- Ja też chcę cię przeprosić. Nie powinienem ci się narzucać. Miałaś prawo do wyboru. A ja się obraziłem, bo dostałem kosza. Trudno.
Pamiętam tamten dzień. Siedzieliśmy w ogrodzie. Słońce świeciło, ptaki ćwierkały. Wtedy czułam się taka szczęśliwa. A potem, on wyskoczył z tym całym tekstem o tym jaka jestem dla niego ważna i że czuje coś więcej. Zamurowało mnie kompletnie. Odmówiłam. On się obraził, a ja się załamałam. Straciłam swoje jedyne oparcie. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Tym czasem, on mówi bardzo łagodnym głosem.
- Może zapomnijmy o tym i ustalmy jakąś strategię, dobrze?
Z myślenia wychodzą nici i po godzinie, ze zmęczenia, zasypiam na jego łóżku.
Gdy budzę się rano, pierwsze co czuję, to ciepło. Bije ono, od nagiej, umięśninej klatki piersiowej Toma, którą obejmuję. No nie źle. Nigdy nie wyzbędę się odruchu przytulania w nocy.
Sama nie jestem lepsza, bo na sobie mam samą bieliznę. Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy się rozebrałam, jednak mam jakieś przebłyski, że zrobiłam to przez sen. Nigdy nie śpię inaczej niż w bieliźnie. Troszkę niepokojące jest to, że dziś spałam z Tomem. Z drugiej strony, mi to nie przeszkadza. Od małego spaliśmy razem, więc nie robi to na mnie wrażenia. Zastanawia mnie to, że dałam radę bez tabletek. Zwykle inaczej nie zasypiam na całą noc. A tu proszę, taka niespodzianka. Siadam na łóżku i z przerażeniem stwierdzam, że Tom nie śpi, a nasze ubrania zostały zabrane i zastąpione nowymi.
Jaki wstyd. Pewnie jak ktoś wszedł do pokoju, zobaczył nas razem we wielkim łożu i porozrzucane części garderoby na podłodze. No po prostu świetnie.
- Tom, co ja tu robię? - mówię lekko nie mrawa.
- No jak to co? Śpisz. - odpowiada tak, jakby to była najnormalniejsza rzecz na ziemi. Irytuje mnie.
- Hmm, mogłeś mnie obudzić albo zanieść do pokoju?
- Tak uroczo wyglądałaś, że chyba popełniłbym największy błąd w swoim życiu gdybym tak zrobił...
-Żartowaniś. - spoglądam na niego z ukosa. Uśmiecha się od ucha do ucha. Tak jak kiedyś...
Wyskakuję z pod kołdry, zabieram nowe ubrania do łazienki i wchodzę pod prysznic. Gdy ciepłe strumienie oblewają moje ciało, zastanawiam się nad ostatnimi słowami Toma. Co to niby miało znaczyć? Ta sytuacja wydaje mi się absurdalna. Przychodzę do niego, by mu wypersfadować chronienie mnie, a potem śpię z nim, pieczętując to, jak bardzo jesteśmy zżyci. Ale jestem głupia. Trzeba było z tamtąd zwiać w cholerę, póki się dało.
Gdy razem, już wyszykowani zmierzamy do wagonu restauracyjnego, to cały pociąg huczy aż od plotek. Przybieram groźną minę i częstuję nią każdego z załogi przechodzącego obok nas. Mam za swoje.
Wspólne śniadanie z Ines tylko potwierdza moje domysły. Delikatnie próbuje nas wypytać o nasze relacje. Gdy wreszcie rozumie, że nic z nas nie wydobędzie, opowiada co nas dziś czeka.
- Macie dzisiaj spotkanie z mentorem. Dołącza do nas dopiero w kapitolu, ponieważ miał kilka ważnych spraw przed igrzyskami.
- Kto jest naszym mentorem? - pytam cicho.
-Finnick Odair. - nie źle, będziemy mieli szansę wygrać. - właśnie, jak przyjedziemy do ośrodka od razu zajmą się wami ekipy przygotowawcze i styliści. A i obiad z mentorem! O! Patrzcie, już jesteśmy!
Zgodnie odwracam głowę do okna i widzę to.
To Kapitol.
----------------------------------------------------------------------
uffff taki długi xD i oczywiście komentujcie bo to dla mnie bardzo ważne!